Człowiek umiera i ... I już go nie ma prawda? Odszedł, rozpłynął się, usnął na wieki bez możliwości obudzenia się z pięknego snu. Lecz co się dzieję z ludźmi, których zostawia? Mają o nim zapomnieć, przestać myśleć, uspokoić ból i pozwolić mu wygasnąć? Przecież wspomnienia zawsze będą w nas trwać, nawet te złe i to wyróżnia człowieka od innych. To, że potrafi pamiętać wszystko co sprawiło mu radość, ale również i smutek. To właśnie wspomnienia budują nasze życie, nieustannie się nami opiekują, obdarzają szczęściem i spokojem. Potrafią też nas niszczyć, ale tylko dlatego, że im na to pozwalamy.
Drobna blondynka kucała przed nagrobkiem trzymając w ręku czerwony znicz. Delikatnie postawiła go na pomniku i wstawiła do niego zapalony już wkład. Podniosła się otrzepując kolana z piachu. Wpatrywała się w złoty napis, od którego odbijały się promiennie wschodzącego Słońca. Zawsze chodziła na cmentarz porankiem, gdyż nigdy wtedy nikogo nie spotykała. Lubiła samotność bardziej niż czas spędzony niż wśród ludzi. Oni potrafili tylko ranić, tylko niszczyć i nienawidziła się, że ona też potrafi sprawiać ból.
Odwróciła się gwałtownie czując na plecach czyiś wzrok. Rozejrzała się jednak nikogo nie zauważyła. Tknięta nagłym przeczuciem wzięła do ręki swoją torbę leżącą na ziemi, spojrzała jeszcze raz na nagrobek brata, wyszeptała słowo pożegnania i odeszła jak najszybciej poza granicę cmentarza. Obejrzała się jeszcze raz za siebie, ale widziała tylko ulicę i las. Nadal czuła się nieswojo, więc ruszyła z powrotem do domu. Po chwili zdała sobie sprawę, że zapomniała zabrać z nagrobka swój pamiętnik. Nie chciała tam wracać, jednak wiedziała, że musi po niego iść. Z niechęcią zawróciła. Uważała na każdy krok, by nie był zbyt głośny, ale uczucie, że ktoś ją obserwuje mijało z sekundy na sekundę. Gdy znalazła się koło nagrobka błyskawicznie chwyciła do ręki zeszyt i wsadziła go do torby. Odwróciła się i zobaczyła kilka centymetrów od siebie twarz. Zaczęła krzyczeć, jednak ręka napotkanej osoby zakryła jej usta. Wybełkotała ciche przekleństwo.
- To niegrzeczne tak się odzywać w miejscu świętym - pouczył ją chłopak i odjął dłoń od jej twarzy. Nie mogła się ruszyć, mimo, że chciała jak najszybciej stąd uciec. - Może tak "cześć"?
Brunet był tylko odrobinę od niej wyższy. Miał potargane włosy, jakby dopiero przed chwilą wstał. Jednak Ludmiłę najbardziej zainteresowały jego oczy - ciemne, niczym rozpuszczona czekolada.
- Śledzisz mnie? - syknęła, a puls natychmiast jej się uspokoił.
- Nie, czemu? - zdziwił się chłopak. - Po prostu zobaczyłem Cię, a rzadko tu kogoś spotykam - wyjaśnił neutralnym głosem.
Ludmiła jednak mu nie wierzyła i nie wiedziała dlaczego. Wydawało jej się zwyczajnie dziwnie, że brunet pojawił się tu od tak. Więc tylko jeszcze raz spojrzała mu w oczy, odwróciła się na pięcie i odbiegła od niego. Zignorowała jego krzyk zdezorientowania i nie przestając biec wypadła na ulicę. Po chwili znalazła się już w domu. Po całym budynku roznosił się zapach kawy, którą zaparzyła przed wyjściem. Rzuciła torbę na stół w kuchni i pobiegła do siebie do pokoju.
Tęsknimy za Słońcem gdy zaczyna padać deszcz. Tęsknimy za ciepłem, gdy ogrzewa nas chłód. Tęsknimy za uśmiechem, gdy pocieszają nas łzy. Tęsknimy za miłością bliskiej nam osoby, gdy zeszła ona już z naszej ścieżki. Ale taka jest już natura człowieka i to nie ulegnie zmianie z dnia na dzień. Trzeba nauczyć się z tym żyć, ale nigdy nie doprowadzić, by to nas przerosło. Nie możemy pokazać światu, że jesteśmy słabi, bezbronni, podatni na zranienienie. Każdego dnia musimy udowadniać, że jesteśmy kimś niezwykłym, wyjątkowym. I nie patrząc na to, jak jest źle, trzeba dalej kroczyć przez życie z uśmiechem, bo tylko tak zdobędziemy największe zwycięstwo. Samego siebie.
Violetta delikatnie dotknęła białej pościeli, którą Angie złożyła na łóżku. Po pokoju nadal roznosił się jej zapach. Jakby siedziała obok niej. Szatynka rozejrzała się i zauważyła, że wiele rzeczy siostra ze sobą nie zabrała: zdjęć, starych pamiątek czy też niektórych ubrań. Jakby nie były jej tam potrzebne, jakby chciała o nich zapomnieć.
Dziewczyna po nocy spędzonej w samotności stwierdziła, że nie może się na nią gniewać, za to, że podjęła taką decyzję. Chciała tylko zapewnić jej dogodne warunki. I tak powinna być jej wdzięczna za to, że ją wychowała praktycznie sama. Bez niej mogła wylądować w domu dziecka, a stamtąd trawić nie wiadomo gdzie. Tylko teraz nie wiedziała co ma robić. Mogła już pójść do pracy, ale wątpiła czy ktoś zechciałby ją przyjąć. Angie obiecała, że będzie przysyłać jej regularnie pieniądze, a Leon wpadał.
Jakby na zawołanie Violetta usłyszała jak ktoś podjeżdża pod dom. Podniosła się z posłania i podeszła do okna. Odsłoniła ręką delikatnie firankę i ujrzała przyjaciela, który właśnie schodził z motoru. Był od niej wyższy, miał ciemne włosy i również tego samego koloru oczy. Lecz Violetta najbardziej kochała w nim jego uśmiech, który zawsze odganiał od niej najgroźniejsze koszmary.
Nie odchodziła od okna, aż zobaczyła kątem oka, że drzwi jej pokoju się otwierają. Nie musiała mu otwierać - miał klucze. Obejrzała się za siebie i zobaczyła jego błyszczący troską wzrok skierowany w jej stronę. Nic nie mówiąc, podszedł do niej, objął i mocno trzymał. Violetta wtuliła się w przyjaciela, niczym w ulubionego pluszaka.
- Ej malutka - Leon delikatnie odsunął od siebie szatynkę i usadowił ją na łóżku. - Ona wróci. Już za miesiąc. Zobaczysz zleci to błyskawicznie. I ja tu będę - trącił dziewczynę łokciem jednak ta nie zareagowała na jego zaczepkę.
Zamiast tego poderwała się z posłania i stanęła przed dużym lustrem znajdującym się w jej pokoju. Zdjęła przez głowę swoją bluzkę, ale gdy zaczęła ściągać spodnie poczuła na swoich nadgarstkach uścisk.
- Co ty robisz? - zdziwił się Leon.
- Poczekaj chwilę - odpowiedziała Violetta zatrzymując jego ręce. Rozebrała się aż stanęła przez nim w samej bieliźnie. Leon przez cały czas towarzyszył jej zaskoczonym spojrzeniem.
- Powiedz: co jest we mnie nie tak? - wreszcie zapytała rozkładając ręce.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza.
- Nie rozumiem - wyznał szatyn po chwili.
- No co jest we mnie nie tak? Dlaczego jestem taka dziwna? Tylko spójrz: wystające żebra i obojczyki. Krzywe nogi, zniszczone włosy - zaczęła wyliczać.
- Ej malutka, ty spójrz teraz na mnie - Leon złapała ją za ramiona i zmusił do spojrzenia w oczy. - Nie ważne jaką masz figurę, nie ważne jaką masz buzie, ja zawsze będzie Cię kochał jako najlepszą przyjaciółkę, wręcz siostrę, bo nie liczy się to co masz, tylko to co dajesz sobie i innym. To buduje człowieka. Jego dusza, nie ciało.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie, aż w końcu Violetta uległa i ponownie się w niego wtuliła. Leon uśmiechnął się i zanurzył twarz w jej włosach.
Nad Hull'em zaczęły zbierać się ciemne chmury zapowiadajce ulewę. Mieszkańcy nie zdziwili się tym stanem rzeczy. To była u nich codzienność.
Wysoki chłopak przemierzał miasto, gdy właśnie zachodziło Słońce. Wcisnął ręce w kieszenie, a głowę skrył w kapturze. Wreszcie dotarł na miejsce spotkania, gdzie oczekiwał na niego już chłopak. Brunet podniósł głowę znad naprawianego silnika i odłożył zakurzoną ścierkę trzymaną w ręce.
- I jak? - spytał bez słowa przywitania.
- Gadałem z nią, ale uciekła po chwili - wyjaśnił znudzonym głosem, siadając na ladzie zwalając przy okazji skrzynkę z narzędziami. Wzruszył ramionami.
Podniósł głowę i zobaczył wściekłe spojrzenie przyjaciela.
- Ej spokojnie. Dopiero zaczynam. Nie bój się, nic przy mnie jej się nie stanie - zapewnił.
Brunet pokiwał głową, ale nie do końca był przekonany. Nadal martwił się o swoją siostrę, a nie mógł dopuścić do jej krzywdy, bo zwyczajnie by tego nie wytrzymał. Ona była jedyną osobą, która każdego dnia przywracała sens jego życiu. Bez niej, nie ma jego. I to był największą zaletą, ale i największym słabym punktem Diego.
*****
Kochani, dziś tak szybko, bo mam mało czasu.
Chciałabym jedynie podziękować za te wszystkie ciepłe słowa, które otrzymałam od Was w komentarzach. Za tych 13 czytających, za te 1000 wyświetleń. Nawet nie wiecie ile dajecie mi tym uśmiechu i nadziei, ile sprawiacie radości. W tych kilku słowach nie potrafię wyrazić tego wszystkiego co czuję, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Kocham Was niezmiernie ♥
Buziaki ;*
Miejsce . ♥
OdpowiedzUsuńNie obudziłaś mnie i nie jestem pierwsza, pff ;_;
OdpowiedzUsuńAle to jest moje miejsce i wrócę niebawem ♥
Wracam, wracam, wracam więc się uśmiechnij, duża ♥
UsuńNo to Oleczko, moja Ty pisareczko ♥
Chapter... e, brak słów? xD
BOSKOŚĆ DO KWADRATU XD Nie no, za słabo, wzbiłaś się ponad boskość xD Jestem dumna <3
Hm, no ale jestem na Ciebie zła, wiesz? Nie tylko za to, że mnie nie obudziłaś, pfy ;x Ale wiesz za co? Już myślałam, że Violka taka zdesperowana więc ten tego z Leónem ale nie ;_; A ja już byłam taka podekscytowana, wiesz? ;x Bu. Wielkie bu, Stokrotko.
A ja wiem, hahaha, bo Diego to brat Lu, hahaha, wiedziałam pierwsza, hahaha, a wy mi teraz zazdrościcie, hahaha.
Wiesz co? Liczę na Leómilę w sumie. Chociaż wydaje mi się, że jak idziesz w Marcescę to będziesz szła w te serialowe pary czyt. Leónetta i Femila ;x Znaczy... to dobrze ale mogłabyś dać jakieś sceny Leómily ^ ^ Tak dla mnie? *o*
O, a w ogóle to : ,,To właśnie wspomnienia budują nasze życie, nieustannie się nami opiekują, obdarzają szczęściem i spokojem. Potrafią też nas niszczyć, ale tylko dlatego, że im na to pozwalamy.''
strasznie mi się podobało. Bo to tak trochę mnie opisuje, cnie. Ach, Olciak wiesz jak Ty genialnie piszesz? No tak bardzo, no ;x I Ci zazdroszczę, no ;x I wybacz, że robię Ci siarę takim głupim komentarzem ale jak jestem smutna to mi odwala ;x Więc, przepraszam, kicia, no.
No to moja Ty zdolniacho, trzymaj się ♥
Duużo weny! <3
Kocham, wielkoludzie Ty ♥
~ Maja ♥
PS: Sceny Leómily, pamiętaj! ^ ^
PS2: Ale sceny Leónetty też! ♥
PS3: Dobra, idę sobie, pa xD <3
Moja miejscówka ;*
OdpowiedzUsuńJakie tu sa powiązania rodzinne bo nie rozumiem :D?
OdpowiedzUsuńZajmuję sobie kochana ♥ Potem tu wrócę, dobrze? :*
OdpowiedzUsuńWracam następnego dnia, jednak postaram się kochanie żeby ten komentarz był dość długi i dość sensowny. Chociaż z tym drugim to ja nie obiecuję ^^
UsuńTo jest.. to jest po prostu arcydzieło <3
Ja nie pojmuję... Jak można tak świetnie pisać?
Kochana... Wspominałam Ci to już pod poprzednim rozdziałem... Twoja każda wypowiedzieć pisemna jest coraz lepsza. I to jak pisałaś kiedyś (chociaż i tak wspaniale), a jak teraz to... jest różnica. Nie wiem czy można już być na wyższym poziomie niż ty. :*
Przejdźmy może do rozdziału..
Jak zwykle coś wspaniałego...
Grób brata Ludmi?
A Diego jest jej bratem?
Zaraz, zaraz... Miała dwóch braci? Pogubiłam się już...
Och biedna Viola... :<
A ja już myślałam, że przed Leonem ten teges :D "Nastoletni" wiek. ;D
Ktoś tu ma chyba deprechę xD Ale wcale się nie dziwię... Skoro tyle przeszła w swoim życiu.
Leoś na motorku? *O* <33 Ej... To oni są tylko przyjaciółmi? Ale będą parą, tak? :) XD Tak... Przecież w twoim opowiadaniu zawsze jest Leonetta :>
Zaraz, zaraz... Kto "śledził" Ludmiłę? :D Federico? :D :3 xD
Jednak nie wyszedł mi taki długi. Coś ostatnio nie mam weny na komki. ;( Wybacz ;**
Czekam na kolejne twoje arcydzieło <3
Buziaki :*
Julson
PS
Dopiero wczoraj zauważyłam, że nie jestem w obserwatorach. xD Mądra ja ^^
Ja tez liczę na Leomile :*
OdpowiedzUsuńPjona, anonimie! ^ ^
UsuńFani Leómilu jednoczmy się!
Haha Pjona :*
UsuńA ty masz blog o Leomili:*?
Niestety nie, mam... dość nietypowy.
UsuńOgólnie w planach Leómili nie mam, bo u mnie są rodzeństwem *taaaki spojler* ale może.. ;>
Swietnie piszesz wiec to by był naprawdę fajny pomysł :*
UsuńEh, pochrzaniły mi się osoby xD
UsuńTo Violetta jest siostrą Leóna, więc jakaś szansa na Leómilę jest! ^^
I Oluś przepraszam za spam ;_; Usuń to potem, dobrze? Tak żeby śladu nie było ;_;
Bardzo sie cieszę :*
UsuńUsuń ten spam haha ;>
A ja zaś chce Fedemiłe. Nie cierpię Leomiły
UsuńMiała dwuch braci?
OdpowiedzUsuńCzy jednego?
Jeśli jednego?
To czemu on żyje?
Nic a nic nie rozumiem!
Rozdział Fajny :D
Zapraszam do mnie!
Nina Pasquarelli
Hej kochanie Ty moje! ;*
OdpowiedzUsuńWiesz jaka jesteś cudowna? Wiesz jaka jesteś na swój sposób wyjątkowa, i jak potrafisz ucieszyć człowieka, jak potrafisz namalować na jego twarzy uśmiech poprzez swój własny styl pisania oraz swoją wyobraźnię? Nie wiesz? To teraz Ci to mówię, Oleczko. Jesteś wspaniała, tyle w temacie. ♥
Ludmiła i.. zapewne ,,grzywiasty'' Federico. :) x
Hah, może to i on - w końcu do kogoś wpadł Diegito. ^^
Widzę, że ,,dałaś'' Ludmili pewne cechy, a może bardziej rzeczy serialowej Violetty - pamiętnik. :)
Jak sądzę, wiesz mogę źle sądzić xd - jestem przecież Martyną, ta oto blondynka nie będzie podobna do serialowej Ferro, prawda? Będzie mniej egoistyczna i.. wybuchowa? Mam nadzieję, że będzie należała do tych osób które są spokojne, waleczne oraz ciche. :) Noo, coś w tym stylu xd (wybacz, ale sensowniejszej opinii to ja chyba nie napiszę ;c)
Violetta i León.
No tutaj to mogłabym czytać i czytać. :) No może nie aż tak, jednakże jeżeli myślę co myślę, jak ich wykreujesz to bardzo mi jest z tym dobrze. :)
Wiesz, teraz ogółem czytam dramione i myślę, że Leónetta w twoim wykonaniu może okazać się dosyć podobna - bardzo bym się ucieszyła. x
Chodzi mi tu o to, iż sam León będąc jej przyjacielem zachowywałby się jak jej chłopak. (bzdury bredzę, ale cóż)
Ola, tak bardzo chciałabym Cię uszczęśliwić tym komentarzem, ale wiem, że to mi się nie uda nawet gdybym napisała tu tysiące słów. :( Aczkolwiek to i tak byłoby bez sensu, ponieważ teraz jakoś nie mam weny na komentarz. Tak, jakoś. :( Na pewno nie na taki dobry, porządny komentarz. ;c <3
Mam nadzieję, że przez mój komentarz nie rozboli Cię żaden organ. :(
Mogę tylko być zła na siebie, gdyby tak było. ;c
Wiem, że to co napisałam wyżej - to istna porażka, ale nie mogłabym Ci napisać przykładowo czegoś takiego:
,,Świetny rozdział!
M x''
Co to, to nie. :) Po prostu nie i koniec. (zaczynam bredzić, ajm sori :(()
No więc przepraszam Cię, ale jak przeczytałaś przed chwilą, krótkiego komentarzu nie napiszę. Nie leży mi to zbytnio.
Chciałabym Ci jeszcze dopowiedzieć, iż rozdział śliczny. :) x
Tylko czekać na więcej Oli i ,,Uśmiech jest..''! ♥
Pozdrowienia od Martyny; jestem ogółem okropna, ale to wiesz, hah.
Ściskam wirtualnie, bo ja inaczej; całuję i żegnam panią,
M x
PS. - i tak wiadome jest to, że czegoś nie napisałam. :)) Tak, tak. x
PS. #2 - za wszelakie błędy - ajm sori znów. x
Jednak, jak tak patrzę - najgorzej jeszcze nie jest. :)
UsuńMiłego dnia, miłego popołudnia, nocy; tygodnia, miesiąca, roku, życia! x
M, kochająca bardzo mocno Olu! x
Cześć! Nominowałam Cię do Liebster Award ;>
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu!
http://milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.com/ ;3
Cześć :D
OdpowiedzUsuńMartyna mnie zaprosiła, więc jestem :) Jednakże widzę, że moja obecność tutaj nie jest Ci w ogóle potrzebna. Masz wielu czytelników i to nie bez powodu, oczywiście ;D Mogę Tobie tylko pogratulować :3
Hmm... Czy mi się wydaję, czy Twoja Ludmila będzie znacznie inna od tez z serialu? To dobrze. Fajnie, że stworzyłaś coś innego i nie opierałaś się tylko na telenoweli. Zapowiada się ciekawie :)
Leonetta, ale bez Leonetty. Widzę, że odpuściłaś na razie sobie ich i postanowiłaś, że zostaną bliskimi przyjaciółmi. Ale wiesz, przyjaźni do miłości niedaleko ;)
Leomila? Nie, nie moja bajka. Chociaż lepiej z Ludmi, niż z Fran. Ups... Wydało się. Tak, tak, Varówna nienawidzi Leoncessci. Proszę się przyzwyczaić :)
Weny xoxo
Całuję,
Patrycja Varn ♥
Uf, dobra jestem, oczy mi zaraz wypadną, tak mnie razi strasznie ekran monitora, że od razu przepraszam za błędy, ale nie jestem wstanie spojrzeć na monitor. Patrzę na klawiaturę. AJ! Dobra, rozdział. Przepraszam, że dopiero teraz, jakiś czas mnie nie było, ale spokojnie, ja wszystko nadrabiam, nie bój nic :D No więc jedziemy od początku. Gdy człowiek umrze, to tak naprawdę nie znika, bo ślad po nim zostaje. Niekoniecznie w przedmiocie czy rzeczy, chodzi o wspomnienia, o emocje i uczucia które towarzyszyły wszystkim którzy kiedykolwiek zdążyli z tą ową osobą porozmawiać. Człowiek zawsze pozostanie na ziemi, wznosząc się do nieba. Ludmiła na cmentarzu. Ajć, nie za fajnie ona ma. Tak strasznie odczuwam, że jakby bała się ludzi i świata, po tym wszystkim co ją spotkało. Nie dobrze, ale znajdzie się pewien ktoś, który mam nadzieje, ale niekoniecznie musi tak być, przywróci jej wiarę i odwagę. Violcia, ej! Ja ją lubię w Twoim opowiadaniu i wcale jak ją u Ciebie czytam nie mam na nią nerwów. Wręcz przeciwnie. Bardzo ją lubię. Jej siostra wyjechała, zostawiła ją samą, chyba już kiedyś Ci to w komentarzu pisałam, ale samotność czasem sprzyja, a idealność nie buduje człowieka. Da radę. Ma swojego przyjaciela, który jest kimś więcej, przynajmniej z tego co ja odbieram, ale chyba się nie mylę, co? :D Rozebrała się, zdobyła się na odwagę, powiedziała innemu, zaufanemu człowiekowi, który jest jej sercem, jaka jest, jakie dokuczają jej problemy. Pięknie to ujęłaś. Przepięknie. Mój wzorze, to było przepiękne co powiedział Leon, że człowieka buduje dusza, nie ciało. Brawa! Podbijasz moje serce ♥ Przepraszam, że tak króciutko, chyba o niczym nie zapomniałam. Przepraszam znów za moje lenistwo. Nie obiecuję, że natychmiast skomentuję następny, ale postaram się, bo nie chcę obiecywać bo nie wiem jak będzie, ale czytam, to wiedz, bo ten blog jest moją inspiracją <3 Dużo weny i pisz, i miłych wakacji i wgl, czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńMarcela